Posty

Wyświetlanie postów z 2024
🐌 Chcesz być na bieżąco z wpisami?

Jak powstałem z niczego. Chata

Uznałom, że wrzucę Wam króciutki fragmencik, bo to mocny skurwysynek.  * * *  Chata Poszedłem w stronę polany, którą lubiłem odwiedzać. Z jednej strony było jezioro, a z drugiej las. W oddali zarys górskich szczytów. Spacerowym krokiem dotarłem aż do niewielkiej, drewnianej chaty na skraju lasu. Na moment przytłoczyły mnie wspomnienia o człowieku, który ją zbudował – Hiacyncie. Byłem z nim bardzo blisko. Myślę, że też go kochałem, może nawet bardziej, niż bibliotekę. Niestety, nie było go już ze mną. Zostały tylko klucze do drzwi, w mojej lewej kieszeni. Przekręciłem je powoli w zamku i odetchnąłem głęboko. Zapach świeżego drewna zakręcił mnie w nosie. “Jak to możliwe, żeby ściany pachniały tak intensywnie, po takim czasie...”, pomyślałem bezwiednie. Spojrzałem na wysiedzianą kanapę w kącie i uśmiechnąłem się. “Nie mogę tu zostać; biblioteka znajdzie mnie bez kłopotu i zmusi do powrotu”, postanowiłem. Musnąłem kanapę w drodze do tylnych drzwi chaty, prowadzących do lasu. Klucze zadz

18. rocznica pisania. Mój Blog jest pełnoletni

Pisanie towarzyszyło mi we wszystkich najważniejszych momentach życia. Myślenie, tworzenie poprzez dłoń z piórem. Odczuwanie, nawet wtedy, gdy emocje nie miały wstępu do mojego serca. Nurkowały prosto z ciała w papier. Nawet, kiedy w czasie swoich wewnętrznych wielkich przemian zapomniałom, jak się tworzy, dalej myślałom o pisaniu. Tęskniłom. Nie wyobrażam sobie siebie bez pisania. Nieźle władam językiem polskim i angielskim. Teraz mam nadzieję kiedyś być w stanie napisać haiku po japońsku.

Jak powstałem z niczego. Narodzenie i Biblioteka

Zgodnie z obietnicą, postuję opowieść o innym moim OC (Original Character, czyli ktoś, kogo stworzyłom). Ten OC przyjaźni się z żywą biblioteką, u której pracuje tocząc zacięte dyskusje z książkami. Mam spisane jak powstał (chociaż on sam tego do końca nie wie) i jak potoczyły się losy jego "kariery".  Być może kiedyś rozpiszę to z większą ilością szczegółów... * * *  Narodzenie Nie wiem, skąd się wziąłem. Chyba przyniosła mnie na świat niezakłócona niczym siła woli, albo pragnienie. Wyszedłem z bliżej nieokreślonej ciemności, ale nie była to ciemność zagrażająca. Raczej materiał składowy, jak przy tohu wa-bohu. Jestem pewien, że pierwsze słowa, które usłyszałem, to: “Jak cię nazywać?”. Odpowiedziałem: “Ro”. Świat, do którego trafiłem, przypominał trochę ten senny. Był często niekonsekwentny: godzina na zegarku zmieniała się, gdy odwróciło się na moment wzrok, a ścieżki miały czasem inne miejsce docelowe, niż to, o którym pamiętałem. Pomimo tego, miał w sobie pewną rutynę, ze

Ta sama ulica

Obraz
Ten wpis planowałom od listopada zeszłego roku. Nie jest ani długi, ani skomplikowany. Był trudny tylko dla mnie. Jest odpowiedzią na równie krótki wpis z 2008 roku na moim starym blogu (wrzucam Wam tu screenshot z internetowych archiwów). * * * – Widzę cię. – Szepce osoba, opierając się o chłodną ścianę kamienicy. Światła uwydatniają każde załamanie skóry na jej twarzy. – Wiem, że wtedy mnie nie usłyszysz, chociaż tyle lat czekasz, aż odpowie ci ktoś oprócz pustki. Przestępuje z nogi na nogę i otula się szczelniej ciemnofioletowym płaszczem. Niesforny kosmyk włosów opada jej na twarz, ściąga go z niej wyćwiczonym dmuchaniem przez złożone usta. Z głębokiej kieszeni wyciąga wysłużoną, plastikową butelkę. Na jej dnie widać resztę zgromadzonej gęstej, bordowej cieczy. – Wtedy nie rozumiałom, dlaczego po prostu nie zostawisz jej na bruku. Teraz już wiem, że to nie jest coś, co można po prostu zgubić, zapomnieć, zakopać. Czuje, jak ściska się jej serce, dłonie drżą do rytmu z krwią. Jes

Sen o atolu i pękniętej skale

Czuję, że moja własna wizja mnie przerasta, ale nie poddam się strachowi! Siadając do spisywania tego snu bardzo stresowało mnie poczucie, że nie potrafię oddać w słowach tego, co poczułom. No cóż, poniżej moja próba :) Cały ten sen był wypełniony akcją, ale w głowie przede wszystkim utknął mi poniższy fragment. * * * Jestem na zagranicznym wyjeździe i mam okazję uczestniczyć w wodnej wycieczce na pokładzie jachtu. W pewnym momencie skręcamy w stronę atolu. Światło kroi nożem kontrasty. Niebieski miesza się z zielonym, tafla błyszczy zachęcająco. Jestem oczarowane. Ku mojej nieposkromionej radości, kapitan mówi, że zatrzymamy się tu na dłużej, żeby móc zanurkować, prosto z pokładu. Ponieważ podróżuję samo, decyduję się spakować najcenniejsze rzeczy i ciuchy na zmianę (na wszelki wypadek) do wodoodpornego plecaka. Czym prędzej daję nura w ciepłą, jasną wodę. Podziwiam nagie skały otaczające atol, kojarzą mi się z diademem jakiejś dzikiej królowej. Obracam się w wodzie jak boja, a ni

Co pozostało

Dzisiaj niepublikowany wcześniej wiersz z sierpnia 2021. * * * I wszystko, co mi zostało zdjęcie zrobione przypadkiem pamięć skóry tęsknota

Winther Maier: Ostatnia noc z Markiem

Tuż przed przyjazdem do Stimmingen, gdzie Winther ma spotkać swoich przyjaciół z dziecięcych lat i rodzinę, Mark zadaje mu pytanie. Chyba będziecie wiedzieć, jak na nie odpowiedział. To ostatnie z opowiadań z serii z Wintherem.  Myślę, czy następnie nie opublikować serii z innym OC (Original Character, czyli ktoś, kogo stworzyłom). Jego historia ma zupełnie inne tempo i jest osadzona w onirycznym świecie. Na jego podstawie zaprojektowałam postać RPG Lucka w Wampirze Maskaradzie u MG (Mistrza Gry) Maski (to ten z Pan M.M. Pisze ). Również ten OC był podstawą do postaci Eryka w nieopublikowanym szkicu książki "Patrz mi w oczy". A sam OC jest ewolucją Czarnego z mojego prastarego opowiadania . Ten OC przyjaźni się z żywą biblioteką, u której pracuje tocząc zacięte dyskusje z książkami. Mam spisane jak powstał (chociaż on sam tego do końca nie wie) i jak potoczyły się losy jego "kariery". * * *  Winther leżał na bardzo miękkim kocu, rzuconym na leśną polanę. Był nagi,

Winther Maier: Przeje... Nie jest dobrze (cz. 3)

Krótkie i intensywne zakończenie festiwalu spierdolenia. * * *  Sylmare odwiozła go nieopodal wozu Marka tuż przed świtem. Wytoczył się z niego, a potem pamiętał już tylko, że obudził się przy dogasającym ognisku, kilka godzin później. Bolała go głowa. – No, wstałeś wreszcie. – Stał nad nim Mark z naręczem świeżego drewna, w swojej dziwnej, czerwonej tunice, zdobionej błyszczącą nicią, i szerokich, szarych spodniach. Rzucił drewno na ziemię i usiadł na barłogu Winthera. – Gdzie ty znowu byłeś tyle? – Spytał z nutą niepokoju. Winther widział, że szuka na jego twarzy nowych śladów walki. – Nic mi nie jest. – Wychrypiał w odpowiedzi i z jękiem przewrócił się na brzuch. Znowu poczuł pieczenie na plecach. – Co do… – Mark złapał go za rąbek koszuli i podniósł razem ze strupami po cięciu elfki. – Sigmar, kurwa, ja pierdolę. – Wysyczał chłopak. – Przepraszam. – Burknął Mark i pobiegł do wozu. Po chwili wyniósł z niego szmatkę i butelkę spirytusu. Nie zważając na bulgoty Winthera, przetarł mu r

Winther Maier: Przeje... Nie jest dobrze (cz. 2)

Elfka zaczyna się dobrze bawić, a Winther trochę cykać.  * * *  – Jak cię zwą? – Elfka zmrużyła czarne oczy. Chłopak podniósł na nią wzrok, ale się nie odezwał. Kiedy minął pierwszy szok, a nieznośnie szczypanie na plecach trochę zelżało, Winther zauważył, że jej dziwna, obca twarz ma w sobie coś pociągającego. – Dlaczego nie odpowiadasz, kiedy cię pytam. – Kobieta wyraźnie akcentowała każdą sylabę, a potem wyszczerzyła zęby. „Czuje się bardzo pewnie”, ocenił Winther. „Jeśli na tym pojadę, może uda mi się wyrwać”. – Jestem Winther. – Powiedział. Czuł spięcie w całym ciele. Nieustępliwie czekał na ewentualny cios, albo pułapkę innego rodzaju. Między myślami mignęła mu twarz Marka. Co, jeśli ona o nim wie i zrobi mu krzywdę? Jakby czytając mu w myślach, elfka podrapała się po nosie i stwierdziła: – Wiesz, jeśli nie będziesz grzeczny, śliczny blondynek przestanie być twoim pracodawcą. Winther mimowolnie zacisnął pięści. – Co kurwa? – Wycedził. – Po prostu baw się ze mną, a ja cię jutro zw

Zapowiedź: Tajemnicze, podziemne królestwo

Jestem w trakcie pisania serii na podstawie snu o tajemniczym, podziemnym królestwie. Piszę z trzech perspektyw i jest to dla mnie mega ciekawe! Chwilę mi jeszcze zajmie, żeby dobrze to poukładać. Dlatego na razie kontynuujemy Winthera i na pewno wrzucę coś jeszcze z nieopublikowanych tekstów ze starych Zeszytów 😊 Przy okazji, poprawiłom wyszukiwanie po seriach - zrobiłom dla każdej podstronę z krótkim podsumowaniem i linkami do części, żeby łatwiej było się zorientować nowym Czytającym, albo tym, którzy nie są na bieżąco 💖

Winther Maier: Przeje... Nie jest dobrze (cz. 1)

Dochodzą mnie słuchy, że łatwiej by się Wam czytało krótsze teksty, więc oto tnę opowieść przy samej dupie. Maks 4 tysiące znaków na post (wcześniej było 6-8 tysięcy), to daje ok. 3 minuty czytania. Dajcie znać, czy tak jest lepiej. Tym razem Winther, próbując wykonać swoją robotę, spotyka dziwną, posągową postać, która składa mu jeszcze dziwniejszą propozycję nie do odrzucenia. * * *  Winther rozejrzał się niespokojnie. Nikogo nie było na leśnym trakcie. Szybko rozmontował tablicę wskazującą drogę do miasta i wycofał się na pobliską polankę. Tam, z zawiniątka, wyciągnął farbę i pędzel – i zaczął przemalowywać tablicę. Nigdy nie był dobry w takie roboty manualne, wymagające dużej precyzji, więc skupił się bardzo, bardzo intensywnie. Nawet nie zauważył, kiedy z tego skupienia stracił całą czujność. Nagle, poczuł dłoń na ramieniu. Podskoczył i, próbując się cofnąć, wywalił na plecy. Spojrzał przed siebie. Nad nim pochylała się posągowa postać. Przez ułamek sekundy był pewien, że emanuj