🐌 Chcesz być na bieżąco z wpisami?

Winther Maier: Ostatnia noc z Markiem

Tuż przed przyjazdem do Stimmingen, gdzie Winther ma spotkać swoich przyjaciół z dziecięcych lat i rodzinę, Mark zadaje mu pytanie. Chyba będziecie wiedzieć, jak na nie odpowiedział.

To ostatnie z opowiadań z serii z Wintherem. 

Myślę, czy następnie nie opublikować serii z innym OC (Original Character, czyli ktoś, kogo stworzyłom). Jego historia ma zupełnie inne tempo i jest osadzona w onirycznym świecie. Na jego podstawie zaprojektowałam postać RPG Lucka w Wampirze Maskaradzie u MG (Mistrza Gry) Maski (to ten z Pan M.M. Pisze). Również ten OC był podstawą do postaci Eryka w nieopublikowanym szkicu książki "Patrz mi w oczy". A sam OC jest ewolucją Czarnego z mojego prastarego opowiadania.

Ten OC przyjaźni się z żywą biblioteką, u której pracuje tocząc zacięte dyskusje z książkami. Mam spisane jak powstał (chociaż on sam tego do końca nie wie) i jak potoczyły się losy jego "kariery".

* * * 

Winther leżał na bardzo miękkim kocu, rzuconym na leśną polanę. Był nagi, ale noc była ciepła. Lato nie oszczędzało nawet lasu. Obserwował chmury sunące leniwie po nocnym niebie. Włożył ręce pod głowę i odetchnął. Cienie produkowane przez dogasające ognisko tańczyły na ścianie lasu przed nim. Poczuł się wolny. Powoli zaczął osuwać się w sen.

Nagle, usłyszał kroki nieobutych stóp na trawie, dochodzących zza jego głowy. Odruchowo poderwał się i odwrócił, tak szybko, że niemal naciągnął ścięgno w szyi. Jego na wpół senny, a na wpół czujny wzrok napotkał rozbawioną twarz Marka. Nagiego, jak on sam. Mężczyzna ściskał w dłoni jakiś rulon.
– Zawsze śpisz z jednym okiem otwartym, co? – Zagaił.
Winther odetchnął i na powrót rozluźnił, kładąc głowę na kocu.
– Budzą mnie tylko ludzie i szarżująca zwierzyna. – Zamruczał i puścił oko do kochanka.
Mark pokręcił głową i usiadł na kocu. Spojrzał w twarz chłopakowi i natychmiast spuścił wzrok na rulon, który przyniósł. Winther, wyczuwając napięcie, podniósł się na łokciach i spojrzał pytająco. Mark rozchylił usta, jakby chciał coś powiedzieć, i natychmiast je zamknął. Ścisnął mocniej rulon. Winther zmarszczył brwi i jednym, szybkim ruchem wyrwał mu go. Mężczyzna rzucił się w pogoni za zgubą, więc chłopak przetoczył się na drugi bok, przytrzymując wolną ręką napierające ciało. Rozwinął zwój.

Był na nim plan miasta. Nieopodal centrum – zakreślony budynek. Chłopak nie umiał czytać, więc nie wiedział na mapę jakiej miejscowości patrzy.

– Jaki ty potrafisz być nieznośny! – Mark podniósł głos, czego zazwyczaj nie robił. Winther spojrzał na niego, zaskoczony. Mężczyzna wykorzystał moment nieuwagi i przechwycił zwój.
– Co jest? – Rzucił chłopak.
Blondyn rozwinął pergamin i zaczął go frenetycznie wygładzać. W końcu się uspokoił i przycisnął palec do zakreślonego budynku.
– Ja wiem, że to środek Nuln. – Zaczął. – Ale... Ale pomyślałem, że może... Może bylibyśmy tam szczęśliwi.
Jego oddech wyraźnie przyspieszył.
Winther dostrzegał to poruszenie, ale nie rozumiał, skąd się bierze.
– Tu nie jesteś szczęśliwy? – Zapytał.
Mark zerknął na niego pospiesznie. Zawahał się.
– Jestem. – Powiedział. – Jestem. – Powtórzył, już pewniej. – Po prostu... – Jego dłoń zbłądziła na policzek Winthera i zsunęła się po szyi, na obojczyk. – Ja nie staję się młodszy, a ty... Nie chcę, żebyśmy musieli tułać się po tym lesie, traktach... Tutaj mielibyśmy własny sklep. – Uśmiechnął się niepewnie, oczy mu zabłysły. – Planowałem to już jakiś czas, ale kiedy pojawiłeś się ty, a potem, no wiesz.... Nie wiedziałem, jak to ugryźć. Ale teraz już wiem, że chcę, że potrzebuję... Asystenta w tym sklepie. – Winther zobaczył ten ledwo dostrzegalny, chłopięcy uśmiech, który towarzyszył Markowi, gdy mówił o jakimś niewinnym przekręcie.

– Co myślisz? – Mark patrzył na niego wyczekująco.
– To znaczy... Chcesz tam zamieszkać? Ze mną? – Upewnił się chłopak, wskazując na mapę.
– T...tak. – Odchrząknął mężczyzna. – Nie musisz od razu odpowiadać. Przemyśl to, dobrze?
Winther wbił wzrok w koc.
– To znaczy... Brak lasu... Traktów. Moich fuch? – Odwrócił się do Marka.
– Nie musi. W Nuln na pewno coś znajdziesz. Ale może mógłbyś, na przykład, zostać bokserem? Zarabiać uczciwie, w pojedynkach? – W jego oczach błysnęła nadzieja.
Winther znów skierował spojrzenie na koc.
– Kocham cię. – Te dwa słowa brzmiały tak, jakby przypadkiem wyrwały się z ust Marka. Winther patrzył na zlęknioną twarz kochanka.
– To znaczy... Po prostu przemyśl to. – Mężczyzna uciekł wzrokiem.
A chłopak znów obserwował koc. I powoli trawił, co zostało powiedziane. Przez moment poczuł ciepło rozlewające się w okolicy mostka, ale zaraz potem jedyne, co rozpoznawał, to ogromną bryłę lodu wypełniającą żołądek. Przełknął ślinę. Poczuł, jak przyspiesza tętno, ręce zaczynają się pocić. Zatarł je, by pozbyć się tego wrażenia, ale to nie pomogło. Z ogromnym zdziwieniem skonstatował, że jest przerażony.

– Przemyślę. – Odszczeknął na suchym gardle.
Mark poruszył się niespokojnie.
– Jutro zawijamy do Stimmingen. Tak jak prosiłeś, zostawię cię tam, żebyś spotkał się z rodziną i przyjaciółmi. Tylko proszę... Nie zapomnij o mnie.
Mark nachylił się i chłopak poczuł na swojej skroni niepewny pocałunek. Mężczyzna wsparł się na kolanie, chcąc wstać. Winther złapał go za nie.
– Dlaczego to robisz? – Spytał, nie patrząc na rozmówcę.
– Co robię? – Mark był zbity z tropu.
– Mówisz mi o tym tuż przed Stimmingen. – Coś go ścisnęło w gardle.
Mężczyzna trochę posmutniał.
– To trudna decyzja. Chcę, żeby była twoja.
Winther spojrzał na zmęczoną, pociągłą twarz blondyna. Delikatne ciepło walczyło przez chwilę z bryłą lodu, ale nie udało mu się jej rozpuścić.
– Przemyślę. – Szepnął Winther.

* * * 

Tak, tuż po tym zaczęła się już regularna kampania RPG, w której grałom Wintherem.

Komentarze