Wynalazek, który miał odmienić wyspę
Trafił do tego bidula jak na zesłanie. Jako siedmiolatek, sam dobrze nie wiedział dlaczego musi znosić to, co się w nim wydarza. Tego dnia miał jednak szczęście. Jedna z miejscowych kobiet, widząc, jak jego opiekunka szarpie go za włosy, gdy chciał obejrzeć drewniane zabawki na targu, chwyciła się za serce. Poczekała, aż dzieciak znowu spróbuje odłączyć się od grupy – i zabrała go ze sobą do domu. – Kochanie, musisz mnie teraz bardzo uważnie wysłuchać. Ta wyspa jest malutka, bardzo łatwo będzie cię zauważyć, jeśli się nie postaramy – mówiła, pochylając się nad nim w słonecznej kuchni. Miała przyjemny, kawowy odcień skóry i pachniała świeżo wypieczonym chlebem. Chłopiec od razu wiedział, że może jej ufać. – Od dzisiaj nazywasz się Marika. Mam kilka swoich dziecinnych sukienek, będziesz mógł z nich skorzystać. Jak podrośniesz, pomyślimy co zrobić dalej.