Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2024
🐌 Chcesz być na bieżąco z wpisami?

Winther Maier: Ostatnia noc z Markiem

Tuż przed przyjazdem do Stimmingen, gdzie Winther ma spotkać swoich przyjaciół z dziecięcych lat i rodzinę, Mark zadaje mu pytanie. Chyba będziecie wiedzieć, jak na nie odpowiedział. To ostatnie z opowiadań z serii z Wintherem.  Myślę, czy następnie nie opublikować serii z innym OC (Original Character, czyli ktoś, kogo stworzyłom). Jego historia ma zupełnie inne tempo i jest osadzona w onirycznym świecie. Na jego podstawie zaprojektowałam postać RPG Lucka w Wampirze Maskaradzie u MG (Mistrza Gry) Maski (to ten z Pan M.M. Pisze ). Również ten OC był podstawą do postaci Eryka w nieopublikowanym szkicu książki "Patrz mi w oczy". A sam OC jest ewolucją Czarnego z mojego prastarego opowiadania . Ten OC przyjaźni się z żywą biblioteką, u której pracuje tocząc zacięte dyskusje z książkami. Mam spisane jak powstał (chociaż on sam tego do końca nie wie) i jak potoczyły się losy jego "kariery". * * *  Winther leżał na bardzo miękkim kocu, rzuconym na leśną polanę. Był nagi,

Winther Maier: Przeje... Nie jest dobrze (cz. 3)

Krótkie i intensywne zakończenie festiwalu spierdolenia. * * *  Sylmare odwiozła go nieopodal wozu Marka tuż przed świtem. Wytoczył się z niego, a potem pamiętał już tylko, że obudził się przy dogasającym ognisku, kilka godzin później. Bolała go głowa. – No, wstałeś wreszcie. – Stał nad nim Mark z naręczem świeżego drewna, w swojej dziwnej, czerwonej tunice, zdobionej błyszczącą nicią, i szerokich, szarych spodniach. Rzucił drewno na ziemię i usiadł na barłogu Winthera. – Gdzie ty znowu byłeś tyle? – Spytał z nutą niepokoju. Winther widział, że szuka na jego twarzy nowych śladów walki. – Nic mi nie jest. – Wychrypiał w odpowiedzi i z jękiem przewrócił się na brzuch. Znowu poczuł pieczenie na plecach. – Co do… – Mark złapał go za rąbek koszuli i podniósł razem ze strupami po cięciu elfki. – Sigmar, kurwa, ja pierdolę. – Wysyczał chłopak. – Przepraszam. – Burknął Mark i pobiegł do wozu. Po chwili wyniósł z niego szmatkę i butelkę spirytusu. Nie zważając na bulgoty Winthera, przetarł mu r

Winther Maier: Przeje... Nie jest dobrze (cz. 2)

Elfka zaczyna się dobrze bawić, a Winther trochę cykać.  * * *  – Jak cię zwą? – Elfka zmrużyła czarne oczy. Chłopak podniósł na nią wzrok, ale się nie odezwał. Kiedy minął pierwszy szok, a nieznośnie szczypanie na plecach trochę zelżało, Winther zauważył, że jej dziwna, obca twarz ma w sobie coś pociągającego. – Dlaczego nie odpowiadasz, kiedy cię pytam. – Kobieta wyraźnie akcentowała każdą sylabę, a potem wyszczerzyła zęby. „Czuje się bardzo pewnie”, ocenił Winther. „Jeśli na tym pojadę, może uda mi się wyrwać”. – Jestem Winther. – Powiedział. Czuł spięcie w całym ciele. Nieustępliwie czekał na ewentualny cios, albo pułapkę innego rodzaju. Między myślami mignęła mu twarz Marka. Co, jeśli ona o nim wie i zrobi mu krzywdę? Jakby czytając mu w myślach, elfka podrapała się po nosie i stwierdziła: – Wiesz, jeśli nie będziesz grzeczny, śliczny blondynek przestanie być twoim pracodawcą. Winther mimowolnie zacisnął pięści. – Co kurwa? – Wycedził. – Po prostu baw się ze mną, a ja cię jutro zw

Zapowiedź: Tajemnicze, podziemne królestwo

Jestem w trakcie pisania serii na podstawie snu o tajemniczym, podziemnym królestwie. Piszę z trzech perspektyw i jest to dla mnie mega ciekawe! Chwilę mi jeszcze zajmie, żeby dobrze to poukładać. Dlatego na razie kontynuujemy Winthera i na pewno wrzucę coś jeszcze z nieopublikowanych tekstów ze starych Zeszytów 😊 Przy okazji, poprawiłom wyszukiwanie po seriach - zrobiłom dla każdej podstronę z krótkim podsumowaniem i linkami do części, żeby łatwiej było się zorientować nowym Czytającym, albo tym, którzy nie są na bieżąco 💖

Winther Maier: Przeje... Nie jest dobrze (cz. 1)

Dochodzą mnie słuchy, że łatwiej by się Wam czytało krótsze teksty, więc oto tnę opowieść przy samej dupie. Maks 4 tysiące znaków na post (wcześniej było 6-8 tysięcy), to daje ok. 3 minuty czytania. Dajcie znać, czy tak jest lepiej. Tym razem Winther, próbując wykonać swoją robotę, spotyka dziwną, posągową postać, która składa mu jeszcze dziwniejszą propozycję nie do odrzucenia. * * *  Winther rozejrzał się niespokojnie. Nikogo nie było na leśnym trakcie. Szybko rozmontował tablicę wskazującą drogę do miasta i wycofał się na pobliską polankę. Tam, z zawiniątka, wyciągnął farbę i pędzel – i zaczął przemalowywać tablicę. Nigdy nie był dobry w takie roboty manualne, wymagające dużej precyzji, więc skupił się bardzo, bardzo intensywnie. Nawet nie zauważył, kiedy z tego skupienia stracił całą czujność. Nagle, poczuł dłoń na ramieniu. Podskoczył i, próbując się cofnąć, wywalił na plecy. Spojrzał przed siebie. Nad nim pochylała się posągowa postać. Przez ułamek sekundy był pewien, że emanuj