🐌 Chcesz być na bieżąco z wpisami?

Nowy smak (Winther x Mark)

[NSFW] Nadal choruję, ale tym razem to Wy wybieraliście, co będziecie dzisiaj czytać zamiast kolejnej części "Górskiej ważki". W zgodzie z wynikiem głosowania na kanałach bloga, czeka Was gejowski romans. Moment, powiedziałom romans? Miałom na myśli parne porno. Tym samym, ku przestrodze, do hasztagów dołącza nowy: "parno". Miłej kawusi, smacznej lekturki :>

* * *

🌎 Warhammer (średniowieczne fantasy).
📌 W drodze przez las Reikwald.
👤 Mark – kupiec podróżujący ze swoim wozem (inspiracja: Jon Licht – Amor mas mas loco).
👤 Winther – łysy opryszek wynajęty przez Marka na ochroniarza (inspiracja: Jacob Plant – Hunger). 

Odkąd Winther dołączył do Marka, czuł na sobie jego wzrok. Trochę go to irytowało, a trochę to rozumiał – brak zaufania był dla niego bardzo naturalny. Uznał, że będzie musiał to przeboleć i w końcu jego pracodawca przestanie mu patrzeć na ręce. Dzisiaj, po butelce wódki i kolejnej w drodze, Winther wyczuł, że jest obserwowany ze znacznym natężeniem. Zdziwił się – procenty zwykle rozpuszczały niepewności i niepokoje, a nie je wzmagały.

Kiedy jednak alkohol w przyjemny sposób rozlał się po jego ciele, zapomniał o tych rozmyślaniach. Tego wieczoru chciał się po prostu dobrze czuć. – Tu obok była chyba sadzawka, nie? – Machnął ręką, w głąb lasu. Mark przytaknął nie do końca skoordynowanym ruchem głowy. – Cho, popływamy. – Rzucił Winther nieco bełkotliwie, klepiąc go w ramię. Mark westchnął i podniósł się niechętnie. Młody spojrzał na niego. Mężczyzna akurat przecierał oko. “Ładna twarz”, pomyślał Winther, sam siebie zaskakując tym stwierdzeniem. Była posiekana wiatrem z wielu podróży, o których chłopak tak chętnie słuchał. Średniej długości jasne włosy zgrabnie ją okalały, a krótka broda dopełniała formy. Szybko się opalał, na równym nosie widać było kilka piegów od słońca. Był od niego przynajmniej dekadę starszy, to pewne.

Przy sadzawce, pod jednym z drzew, Mark opadł z głuchym tąpnięciem. Przymknął oczy i oparł się o pień. Winther w tym czasie cieszył się jak dziecko, patrząc na krystalicznie czystą wodę. Zaczął pospiesznie zdejmować z siebie ubrania, ale utknął już na koszuli. W akompaniamencie wywarczonych przekleństw, przeskoczył z nogi na nogę i ześlizgnął się do wody. Tafla sadzawki, z głośnym pluskiem, przykryła jego głowę.

Szybko się wynurzył i usłyszał: – Młody, w porządku?! – To Mark próbował zerwać się na ratunek. Chłopak, już z głową nad wodą, roześmiał się głośno.
– Nic mi nie jest. – Powiedział i wyszedł na brzeg. Płócienne spodnie i koszula oklejały mu ciało. W końcu udało mu się je zdjąć. Zimna woda trochę go otrzeźwiła. Kątem oka dostrzegł uważny wzrok Marka. Winther uśmiechnął się półgębkiem i zanurkował. Wynurzył się po chwili i tym razem napotkał spojrzenie mężczyzny, którego refleksy spowolnił alkohol i nie zdążył odwrócić wzroku. Nie było w nim jednak podejrzliwości, której spodziewał się chłopak, a płomień. Winther nagle wszystko zrozumiał. Kierowany mrowieniem w okolicy podbrzusza i alkoholem, powoli wyszedł z sadzawki. Mark odwrócił w końcu głowę i pociągnął sążnego łyka ze swojej butelki.

Młody podszedł do niego niepewnym krokiem i opadł na kolana tuż przed nim. Czuł, że jest chłodno, ale alkohol rozgrzewał mu członki, przez co nadal był w komforcie. Zbliżył twarz do Marka. Ten spojrzał na niego spłoszony.

Winther chwycił go za kark i przyciągnął jego usta do swoich. Zanim jednak zdążył je rozewrzeć językiem, Mark odepchnął go z taką siłą, że chłopak usiadł na ziemi z impetem.
– Co ty robisz?! – Wybełkotał mężczyzna.
Winther patrzył zdezorientowany.
– Nie... nie chcesz? – Zapytał, oddychając niespokojnie.
Mark miał szeroko rozwarte oczy, sprawiał wrażenie zwierzęcia zapędzonego w kozi róg. Spuścił wzrok i spiął się cały.
– Kurwa mać. – Syknął. – Chcę. – Dopiero teraz spojrzał chłopakowi w oczy.

Podniósł ręce. Zawahał się, ale w końcu ujął jego twarz w lekko drżące dłonie i pocałował. Przez moment Winther miał wrażenie, jakby człowiek, który wędrował po pustyni wiele lat, pił z jego ust wodę. Trwali tak przez chwilę, smakowali się wzajemnie. Nieco ośmielona dłoń Marka rozpoczęła wędrówkę po piersi Winthera. Chłopak przycisnął go do siebie i wbił zagięte palce w jego plecy. Przejechał nimi wzdłuż kręgosłupa, trochę jakby przez koszulę chciał oderwać mięso od kości. Mark wygiął się i westchnął. Młody zanurkował pod jego szczękę. Broda Marka pachniała olejkiem, którym ją niemal codziennie nacierał. Winthera przeszedł dreszcz i idąc za nim, wgryzł się w jego szyję. Na tyle delikatnie, by nie upuścić krwi, ale na tyle mocno, by mężczyzna westchnął jeszcze głośniej. Kiedy to usłyszał, chłopak poczuł, jak jego członek podnosi się i zaczyna napierać na brzuch blondyna.

Mark chwycił Winthera za kark i nieco odsunął.
– Chłopaku... – Szepnął.
– Co? – Winther uśmiechnął się szeroko.
Zamiast odpowiedzi, poczuł jego ręce na biodrach. W sekundę zsunęły się pod kolana i zdecydowanie szarpnęły. Winther leżał teraz na plecach. Mark zachłannie przesuwał dłonie po wewnętrznej stronie jego ud. Młody zdążył tylko unieść się na łokciach i złapać krótkie spojrzenie mężczyzny, który zanurkował między jego nogi. Poczuł na sobie usta. Jęknął i opadł na trawę. Mark ssał i obracał językiem, a Winther odszukał ręką jego głowę. Wsunął palce we włosy blondyna i zacisnął dłoń tuż przy cebulkach. Teraz to on nadawał rytm.

Rozpuszczał się w poczuciu wilgotnego ciepła, które obejmowało jego kutasa. Patrzył tępo na korony drzew, przez które prześwitywały promienie popołudniowego słońca. “Nie chcę tak dojść”, jego własna myśl wyrwała go z przyjemnego odrętwienia. Poderwał się i odciągnął Marka, który wypuścił jego członka z ust. Złapał zaskoczone spojrzenie i wargi składające się do pytania. Chłopak jednak słyszał już tylko szum własnej krwi w uszach.

Przerzucił Marka na brzuch, jak lalkę. Złapał za górną krawędź jego spodni i szarpnął, ale nie ściągnął. Materiał zatrzymał się na wąskim, skórzanym pasku, którego wcześniej nie zauważył.
– Winther! – Mark obrócił się i chwycił jego dłoń. – Daj mi chociaż wziąć... Cokolwiek. – Wysapał i podniósł się na miękkich nogach. Młody dojrzał smakowite wybrzuszenie w jego spodniach, ale nie zdążył nic zrobić z tym odkryciem, bo mężczyzna oddalił się pospiesznie w stronę wozu.

Chłopak westchnął i przewrócił się na plecy. Spojrzał na źródło swojego przyjemnego dyskomfortu i polizał dłoń. Chwycił główkę penisa w dwa palce i delikatnie ścisnął. Zamrowiło go w lędźwiach. Nie był intensywny. Chciał utrzymać swoje rozgrzanie, ale nie skończyć, zanim wróci Mark. A ten, po chwili, był z powrotem. Już bez koszuli, niósł ze sobą niewielki słoik i koc. Winther uśmiechnął się na ten widok. Zdał sobie sprawę, że pierwszy raz widzi go z odkrytym torsem. Nie był bardzo umięśniony, raczej żylasty. Jego ciało sprawiało wrażenie dobrze wyprawionego, skórzanego paska. Był też o wiele bardziej owłosiony, niż spodziewał się Winther.

Mężczyzna rozłożył koc i uklęknął na nim przed chłopakiem. Winther przesunął się bliżej. Mark rzucił krótkie spojrzenie na jego krocze i młody mógłby przysiąc, że poczuł od niego falę buchającego ciepła. Rozpiął pasek i zsunął spodnie.
– Ja pierwszy. – Powiedział, łapiąc się za fiuta. Wolną ręką chwycił kolano Winthera, chcąc rozsunąć mu nogi.

Chłopak parsknął i wyćwiczonym ruchem przygwoździł Marka plecami do ziemi. Ten oparł ręce o jego ramiona, ale nie udało mu się go z siebie zrzucić. Winther rozwarł palcami usta Marka i zbadał nimi całe wnętrze. Mężczyzna zakrztusił się. Chłopak pokierował wilgotne palce między jego pośladki.
– Ty chuju. – Wycedził Mark.
Winther wyszczerzył się bezwiednie i wsunął środkowy palec w dziurkę, o której myślał ciepło już wcześniej. Mężczyzna poruszył się niespokojnie. Młody skupił się na moment, szukając charakterystycznego wzgórka. Kiedy go znalazł, mignęły mu białka oczu Marka. Blondyn wyrzucał z siebie urywane oddechy, przeplatane coraz śmielszymi jęknięciami. Chwycił napięte ramiona chłopaka. W pewnym momencie plecy wygięły mu się w łuk. Po kilku minutach tego przedstawienia Winther miał wrażenie, że eksploduje. Kiedy już wiedział, że dłużej nie wytrzyma, chwycił za słoik, zamaszytym ruchem natłuścił siebie i dziurkę Marka, i wszedł w nią. Mężczyzna krzyknął krótko, bo Winther wsunął się od razu niemal po same jądra.
– Uch, przepraszam. – Sapnął Winther i zaczął go posuwać trochę delikatniej.

Palce Marka wbijały się w koc. Na początku spięty, w końcu poddał się rytmowi, jaki nadawały biodra Winthera. Młody oparł jego nogi o swoje ramiona. Korzystając z natłuszczonej dłoni, zaczął pieścić Marka. Jego kutas nie był dłuższy, niż jego, ale chyba trochę grubszy. Skóra była też ciemniejsza. Mężczyzna oddychał coraz szybciej, by po chwili wydać z siebie urwany jęk i ubrudzić mu rękę. Chłopak uśmiechnął się, oblizał dłoń i pochylił. Przejechał językiem od podbrzusza po brodę kochanka. Pocałował go bardzo, bardzo głęboko. Mark objął go mocno i wbił paznokcie pod jego łopatki, a nogami objął w pasie. Jeszcze kilka posunięć i Winther poczuł jak napina się cały, aby wreszcie skończyć między pośladkami mężczyzny. Wysunął się z niego i opadł ciężko na koc. Obaj dyszeli ciężko, spoceni jak po wymagającym treningu. Winther miał wrażenie, że czuje drżenie każdego mięśnia.

Mark miał zamknięte oczy. Na oślep, znalazł dłoń Winthera i ścisnął ją mocno, po czym puścił. – Dzięki. – Szepnął.
Chłopak obrócił głowę w jego stronę i zmarszczył brwi.
– Czy ty mi właśnie podziękowałeś? – Zapytał zaskoczony.
Mark roześmiał się i leniwie otworzył oczy. Zerknął w jego stronę.
– Należało ci się.
Młody parsknął, rozbawiony.
– Dzięki. – Odpowiedział trochę niepewnie, zupełnie jakby próbował potrawy z nową, dziwną przyprawą.

* * *

Jak się pewnie domyślacie, Winther to jedna z moich postaci, którą grałom w RPG. Być może kiedyś wrzucę pozostałe kawałki jego historii...

* * *


Komentarze