Fabryka jednorożców
Na łące, na której planowałam uciąć sobie popołudniową drzemkę, bryka stado tycich jednorożców. Są niezwykle kolorowe i nie większe od kota. Jestem zahipnotyzowana tym widokiem i postanawiam, że jakiegoś przytulę.
Po kilku próbach udaje mi się jednego złapać. Przytulając go, dotykam jego rogu, co powoduje, że ten zostaje mi w dłoni. Zaciekawiona patrzę na jego podstawę, na której widnieje napis "made in China", wraz z adresem producenta.
Postanawiam wybrać się pod wskazany adres, żeby zbadać to zjawisko. Ląduję w fabryce, która, jak się okazuje, miała pozostać tajemnicą. W środku widzę zszokowanych pracowników przy taśmie, z częściami jednorożców w rękach. Niektórzy są umazani farbą od malowania sztucznego futerka.
Na pytanie o to dlaczego, w takim razie, podpisywali części adresem fabryki – nie potrafię znaleźć odpowiedzi.
Komentarze
Prześlij komentarz